Ocena:9
Wyjeżdżamy z Lublany do Bledu wcześnie rano. Chcemy bowiem zobaczyc słynną Biskupią Łąkę, czyli miasteczko Škofja Loka. Kilka godzin wystarczy aby zapoznać się z jej atrakcjami. Zostawiamy zatem plecaki na dworcowej informacji i idziemy zwiedzac. Zadziwiają mała, acz urzekająca starówka, zamek - Loški grad, malownicze wzgórza wokół, z których roztacza się przepiękna panorama miasteczka. Aż dziw, że nie wpisano jeszcze tego miejsca na listę UNESCO. Trafiliśmy również do uroczego kościółka w leżącej nieopodal wsi Suha. Deszcz sprawił, że nie udało nam się zobaczyć wszystkiego, udało nam się za to wypić Uniona w Pir Mihalou w towarzystwie, jak to określa przewodnik Bezdroży, miejscowych moczymordów
Ciekawostką jest fakt, że herbem miasteczka jest głowa Zamorca, tzn. Murzyna.
Andrzej Stasiuk, w nagrodzonej nagrodą NIKE książce "Jadąc do Babadag", nazwał Słoweńców "zdrajcami słowiańskiej rozpierduchy". Nie był chyba jednak na dworcu autobusowym w Škofja Loka. Panuje tutaj taka słowiańska rozpierducha, że aż miło...