Ocena:10
Po godzinie jazdy autobusem dojechaliśmy do Bledu. Znaleźliśmy informację turystyczną, gdzie polecono nam nocleg w Dindolu, 20 minut spacerkiem od miasteczka. O ile mnie pamięć nie myli, jakieś 20-22 euro od osoby. Najtaniej w okolicy. Warunki fajne. Domek nowiutki, pokoje chyba dziewicze jeszcze, nowoczesne wyposażenie. Wokół cisza i spokój, do najbliższych zabudowań z 200 metrów. Fantastyczna panorama na Karawanki. Generalnie super miejscówka. A cena? No cóż. Słowenia nie jest tanim krajem.
Następnego dnia mieliśmy iść w góry. Ulewa jednak zdecydowanie nas odwiodła od tego zamiaru. Rzęsisty deszcz padał chyba do 13 non stop. Zimno, jak nie wiem co. Pogoda barowa. Wypisujemy zatem kartki w barze. Gdy deszcz nieco zelżał poszliśmy na blejski zamek, stojący na szczycie wysokiej skały, doskonale widoczny z niemalże każdego miejsca wybrzeża Jeziora Blejskiego. Następnie spacer wzdłuż brzegów jeziora. Nadal siąpiło. Jednak nie przeszkadzało nam to podziwiać Blejski Otok, wysepkę położoną na środku jeziora. Znajduje się na niej średniowieczny kościółek, zbudowany w miejsce świątyni słowiańskiej bogini Żivy. Można się nań dostać łódkami lub gondolami, które jednak w czasie deszczu nie kursują. Gdy doszliśmy do szlaku wiodącego na szczyt Osojnicy, przestało padać. Weszliśmy zatem na tą niewysoką (756 mnpm) górę. Widok na Jezioro Blejskie, Blejski Otok, blejski hrad i Karawanki - niezapomniany...