Ocena:7
Znów ten dworzec. Czym prędzej udaliśmy się w kierunku centrum, pełni nadziei, że na placu Owidiusza znajdziemy miłą knajpkę, gdzie wypijemy sobie poranną kawę. Cóż za rozczarowanie. Plac o takiej romantycznej nazwie wcale nie jest miejscem spotkań Konstancyjczyków, jest natomiast ich parkingiem... Jest tam co prawda i Muzeum Archeologiczne, i jakieś mozaiki, i pomnik Owidiusza, pod którym, jak głosi legenda, jest pochowany. Ale kawiarni niet. Zatem kawę musieliśmy wypić gdzie indziej.
Wypiwszy kawę poszliśmy zwiedzać nietypową acz przyjemną, jak głosi pascalowski przewodnik, starówkę. Większość zabytkowych budynków miała znajdować się wokół placu Owidiusza. No cóż, bez komentarza. Kilka ciekawych budowli mieści się w dalszej części "starówki", ale co to za zabytki... Meczet Mahmuda - rok budowy 1910, Katedra św. św. Piotra i Pawła - koniec XIXw. Kasyno na nadmorskiej promenadzie - 1909. No jest trochę fundamentów z czasów rzymskich. I to wszystko. Spacer po tej starówce-niestarówce nie sprawił nam wielkiej przyjemności (ten, kto pisał przewodnik zapewne tu nie był), a po spacerze nie chciało nam się nawet pojechać do delfinarium. Wróciliśmy zatem do Eforie, gdzie korzystając z pięknej pogody, ostatnie chwile naszego pobytu w Rumunii spędziliśmy na plaży.