Po porannej mszy, która ku naszemu zdziwieniu częściowo odbywała się po polsku, poszliśmy do monastyru Podmaine, oddalonego od dworca o 40 minut pieszo. Rosjanie już tu nie docierają. Modlili się tylko miejscowi. Cisza i spokój. Otoczony murami obronnymi klasztor popadał w ruinę za czasów Tito. Odnowiony został w 1990r. Monastyr momentami był siedzibą czarnogórskich władców, min. wspominanego wcześniej Piotra II Petrovića-Njegoša.