Do Dubrownika przylecieliśmy w poniedziałek. Nocleg załatwiliśmy za pośrednictwem Hostelbookers na kwaterze u Anicy (16 euro za noc od osoby). Bardzo przyjemne miejsce i miła właścicielka. Pension znajduje się w połowie drogi między dworcem autobusowym a starówką.
We wtorek zafundowaliśmy sobie spacer po murach. Bilet kosztował 70 kun, ale było warto (fotki w poprzednim wpisie). Po dwugodzinnym obejściu niezdobytych murów poznawaliśmy miasto. Przeszedłszy przez bramę Pile otwiera się widok na Wielką Fontannę Onufrego i Stradun, główną ulicę starówki. W miejscu, gdzie teraz wiedzie reprezentacyjny deptak dubrownickiego starego miasta, we wczesnym średniowieczu była cieśnina oddzielająca zasiedloną przez rzymskich uchodźców z Epidaurum (dziś Cavtat) wysepkę i założone na niej miasto Raguzę od osiedla przybyłych na te tereny Słowian. Przecznice na lewo od Straduna pną się po wysokich schodach, po prawej malownicze uliczki prowadzą również do niezliczonej ilości schodów.
W środę postanowiliśmy wspiąć się na wznoszące się nad Dubrownikiem wzgórze Srđ - 408 m.n.p.m. Mieliśmy nadzieję na piękne widoki na Raguzę z góry i nie zawiedliśmy się absolutnie. Słoneczny poranek tylko wzmógł apetyt na bajeczne krajobrazy. Szeroka, kręta ścieżka wiedzie na szczyt wzgórza, a po niej przeprowadzono drogę krzyżową. Droga początkowo zalesiona, później prowadzi przez otwarty teren. W 2007 roku szalał tu potężny pożar, zagrażający miastu. Na szczycie stoją jakieś ruiny, ale nie udało mi się ustalić co to jest. Obecnie trwa budowa kolejki linowej na Srđ (czyt. serdź), zatem za kilka miesięcy tłumy turystów zadepczą szczyt góry. Teraz spotkaliśmy jedynie kilku robotników wnoszących na budowę jakieś komponenty i dwoje turystów, którzy na szczyt nie dotarli, zadowalając się widokiem z połowy drogi. Czas wejścia - jakieś 1,5 h.