Przyjechaliśmy do Žabljaka około 18. Na przystanku autobusowym zaczepiła nas Vinka, proponując pokój w swoim domu (10 euro od osoby).
Žabljak to wrota Durmitoru, bowiem najważniejsze górskie szlaki zaczynają się właśnie tutaj, a właściwie w okolicach Crnego Jezera, oddalonego jakieś 2 km w kierunku zachodnim. Położony na wysokości około 1400 m.n.p.m. Žabljak (ok. 4000 mieszkańców) to górski ośrodek z najlepszą infrastrukturą w górach Czarnogóry. Sklepy, restauracje, hotele, wyciągi narciarskie sprawiają, że można powiedzieć, że to czarnogórskie Zakopane, choć nam bardziej przypomina Szklarską Porębę. Turystów o tej porze roku niewielu; spotkaliśmy 3 Czechów na motorach, 2 Polaków w drodze do Albanii, jednego Bryta, kilku Amerykanów, no i drugiego dnia Vinka dokwaterowała do innych pokoi 3 młode Rosjanki z Petersburga (które o zgrozo w klapkach chciały iść na Savin kuk - jak to Vinka mówi "katastrofa") i 2 Francuzki z Paryża Sylvie i Rousseau.
W wyższych partiach Durmitoru leży jeszcze śnieg. Są lata, twierdzi Vinka, że śnieg topnieje dopiero w lipcu. Toteż najlepszy czas na chodzenie po górach to sierpień i początek września.