...starożytna Egesta, dziś zwana Segestą. Rano wypogodziło się jednak i wyruszyliśmy regionalnym pociągiem podziwiać dzieła, a w zasadzie dzieło, starożytnych, legendarnych Elymów.
Jak napisał Giuseppe Tomasi di Lampedusa w swej słynnej (i jedynej) powieści "Lampart" - Sycylia była Ameryką starożytnych. Osiedlali się tu bowiem i zakładali swe kolonie Fenicjanie, Grecy, Kartagińczycy, Rzymianie i jako jedni z pierwszych - Elymowie właśnie, czyli uciekinierzy z Troi po przegranej wojnie trojańskiej. To oni podobno założyli Egestę i wybudowali słynną świątynię dorycką, będącą obecnie jednym z symboli Sycylii. W IV wieku p.n.e. Segestę zdobyły Syrakuzy, w wyniku czego Elymowie zostali zhellenizowani i tym samym wyeliminowani z dalszych dziejów Śródziemnomorza (zastanawialiśmy się, czy przypadkiem słowo eliminacja nie pochodzi od tego ludu). Inną pamiątką po Elymach jest Erice, którego, jak wspomniałem, nie udało nam się zobaczyć.
Samotna i monumentalna świątynia dorycka dominuje nad całą okolicą. 36 kolumn (po 6 od frontu i z tyłu oraz po 14 po bokach) podtrzymuje belkowanie i 2 frontony. Wysokość kolumn to prawie 9,5 metra. Dachu nie ma. Dlatego świątynia wydaje się być nie ukończona. Jednakże prawdopodobnie nie zakończono jej celowo, bo Elymowie swe kulty religijne odprawiali pod gołym niebem.
Nieopodal, 20 minut pieszo od świątyni, na stokach Monte Barbaro, usytuowany jest grecki teatr z III w. p.n.e. Obecnie w odrestaurowanym obiekcie latem wystawia się różne sztuki i przedstawienia. Z teatru rozciąga się wspaniała panorama na północne wybrzeże Sycylii, w tym na zatokę Castellammare, które to miejsce starożytni mieszkańcy Segesty wybrali na swój port.