Ocena:10
Długo zastanawialiśmy się, w którym z istryjskich miast zrobić sobie bazę. W końcu postawiliśmy na Poreč i jak się okazało słusznie.
Przede wszystkim wspaniałe lokum znalazła dla nas pani z centrum informacji turystycznej. Za 12 euro od osoby mieliśmy dla siebie cały parter domku państwa Babac. 2 pokoje i duuuży salon połączony z kuchnią, do tego spory taras. Bliziutko na starówkę, na plażę, pod nosem Konzum i piekarnia ze świeżymi bułeczkami. Żyć nie umierać. Co wieczór Zdenka Babac przynosiła nam winogrona, dopiero co zerwane z okalających dom winorośli, a na odjezdne obdarowała nas rakiją swojej roboty, o genialnym smaku.
Plaża miejska dziwna jest w Poreču. Wybrzeże zabetonowane, dno kamieniste, ale za to widok na starówkę - wspaniały.
W mieście najciekawszym zabytkiem jest Bazylika Św. Eufrazjana z VI w., wpisana na listę UNESCO. Docieramy do niej idąc Dekumanusem, główną ulicą miasta, wytyczoną jeszcze w czasach rzymskich. Z dzwonnicy rozciąga się przepiękny widok na miasto i Adriatyk, a u jej podnóża znajduje się restauracja (nazwy nie pamiętam niestety), gdzie po raz pierwszy jedliśmy przepyszne smażone, panierowane kalmary (kalmary z grilla już mi nie smakowały).